piątek, 18 marca 2016

we are broken


5 grudnia 2012 roku


Beznamiętnie patrzę przed siebie, nie rozglądając się na boki. Staram się nie zauważać pogardliwych spojrzeń ludzi, którymi mnie obarczają. Każde z nich jest jak kolejna igła wbijana w moje serce. Wiem, że oceniają mnie, choć nie znają prawdy i nic o mnie nie wiedzą.
Chce mi się krzyczeć, lecz zagryzam wargi, by nie wybuchnąć, nie okazać po raz kolejny słabości. Udaję silnego, choć w głębi duszy jestem stosem niemocy. Czuję w sobie lęk. Lęk przed ludźmi. To uczucie ciągle mnie prześladuje. Próbuję się prześliznąć gdzieś między szparami, lecz ono trzyma mnie szponami, rozrywając boleśnie delikatną warstwę skóry.
Nie wiem, co się dzieje z moim życiem. Nie rozumiem tego, co jest dookoła mnie. Nie rozumiem samego siebie. Nie potrafię nawet myśleć o tym, co będzie dalej, bo nie chcę, żeby było jakieś potem.
Jak mam myśleć o przyszłości, kiedy brzydzę się sobą? Każdego dnia patrzę na siebie z nienawiścią. Każdego dnia boję się spojrzeć sobie w oczy, bo wiem, co w nich odnajdę. Wszystko to, od czego chciałbym uciec jak najdalej.
Nie da się wymazać z pamięci obcego dotyku. Złamali mnie. Sprawili, że przestałem być człowiekiem. Ogarnęła mnie martwica.
Litość ludzi sprawia, że czuję się ofiarą losu. Nie chcę tego. Jedyne czego pragnę to ucieczki od tych miejsc, wspomnień i myśli. Potrzebuję wiedzieć, że jeszcze mam szansę. Chcę łudzić się, że jest nadzieja.
Mechanicznie stawiam nogę za nogą, ignorując szaleńcze bicie serca. Nie wiem po, co tam idę. To kolejna forma destrukcji. Z każdym krokiem na mojej szyi zacieśniają się niewidoczne więzy, czyniąc ze mnie niewolnika.
Idę jak posłuszny pies. Nienawidzę się za to. On znów mnie zniszczy jednym spojrzeniem. Znów sprawi, że poczuję się gorszy od śmiecia. A może to moje realia? Może to jest prawdą? Że jestem zły, jestem najgorszy?
Jak wielkie to ma dla mnie znaczenie? Nic nie zmieni tego, czego doświadczyłem. To sprawia, że zawsze będę gorszy od innych ludzi. Będę naznaczony. Dogłębnie zniszczony.
Zawsze będę czuł się gorszy, niezależnie od tego, co się wydarzy, niezależnie od zapewnień ludzi. W moim sercu zostały wyryte inny słowa i czyny, które nie pozwalają, bym mógł być taki jak oni. Zawsze będę inny, gorszy, odrzucony.
Każda myśl mnie męczy i uderza głucho w pustkę, która rośnie z każdym kolejnym krokiem. Krew szumi mi w uszach, gdy pcham przed siebie drzwi wejściowe. Adrenalina natychmiast pojawia się w żyłach. Zaciskam zęby, by powstrzymać nagromadzone przez lata lęki.
Wiem, że tu jest. Wyczuwam go.
Nagle odżywa we mnie każde wspomnienie, które tnie moje serce głębokimi sztychami. Czuję, że powietrze ucieka mi z płuc jak za jednym uderzeniem w brzuch. Zaciskam dłonie w pięści, wbijając paznokcie w skórę.
Jego postać wyrasta przede mną nagle, niespodziewanie. Patrzę przed siebie zimnym wzrokiem, starając się nie okazywać uczuć, choć i tak wiem, że czyta ze mnie jak z otwartej księgi. Wie, że się boję. Wie, jak to wykorzystać przeciwko mnie.
Zastygamy w bezruchu na dłuższą chwilę. Żaden z nas nie porusza się nawet o milimetr w obawie przed reakcją drugiego. A potem na jego twarzy rozkwita obrzydliwy uśmiech triumfu.
Znów tu jestem. Na jego zawołanie, każde żądanie. Nie potrafię wyrwać się z tego zamkniętego koła. Nie mam zaufania do siebie, każda droga ucieczki została odcięta.
- Bill – to jedno słowo wystarcza. Wszystko wiem.
To nie ma znaczenie, że miałem wolną wolę, gdyż on ją zniewolił. Zabrał całą moją godność, naznaczył każdą myśl, która boleśnie wbija się w mój umysł. Ma mnie całego w każdej chwili, o każdej możliwe porze.
Jego zimne dłonie robią ze mną, co chcą, są tam, gdzie on zechce. Nie mam prawa do własnego zdania, poddaje mu się i zagryzam wargi, by nie krzyczeć z bólu, który narasta we mnie z każdą minutą.
Złe myśli ciągną mnie w dół. Wypełniają drapiącą pustkę, którą nosze w sobie od dawna. Nic się nie zmieni. Zawsze będę taki sam.
Więc bierz, co chcesz. Jestem twoją zabawką, kukiełką, kolorową wydmuszką. Możesz mnie mieć, ilekroć chcesz. Będę posłuszny jak najlepszy pies. Zrobię, co zechcesz. Nic nie mów. Jestem nikim i nikim pozostanę.